Dziś pod lupę biorę usta.
a) Pomadki gładkie. Każdy je zapewne zna. Są matowe, pochodzą z DOT, mają wiele barw. Aplikacja ich jest kosmicznie banalna. Można je mieszać bezpośrednio na ustach, by uzyskać unikalny kolor.
Pierwsza ilustracja przedstawia mocne pomadki, które są trudniejsze w skomponowaniu z resztą makijażu, czyli:
-mocny pomarańcz,
-nasycony róż,
-krwista czerwień,
-ponadto różne neonowe barwy, np. fuksja lub kolory w zupełnie innej tonacji, niż przestawione, np. niebieskie.
Na drugiej ilustracji widnieją kolory neutralne, które komponują się z każdym zestawieniem:
-ciemny beż,
-cielisty,
-jasny róż.
-ponadto jasne odcienie ciepłych kolorów, np. écru.
b) Pomadki połyskujące. Dostępne w LUXE. Nie nadają się do typowo codziennych makijaży. Mało która osoba potrafi odpowiednio z nich korzystać, nie robiąc makijażowej masakry. Osobiście ich nie używam.
c) Błyszczyki. Dostępne w LUXE, Natura Faces i niegdyś jako darmówka.
W LUXE kosztują aż 24 sd, Natura Faces 22 sd (dostępne przez link), swego czasu
można było dostać je za darmo. Różnią się tylko opakowaniami.
d) Konturówki. Przez pewien, długi okres zniknęły. Stało się to po zamknięciu Sephory.
Wróciły wraz z pojawieniem się walentynkowej kolekcji DOT.
Osobiście wykańczam nimi jedynie krwistoczerwoną pomadkę.
W poprzednim poście napisałam, że usta połączę z różami. Ta informacja jest nieaktualna. Róże zrobię w 3., ostatniej części mojej makijażowej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz