Nie wiem czego bym nie zrobiła, ale nigdy nie nazwałabym tej stylizacji "pastelową". Określenie "pudrowa" zniosę, a nawet (!uwaga) użyję. Jednak pastele mnie przerastają i przerażają, oczywiście jako "tonacje". Rysować nimi niezbyt lubię, choć często muszę. Ta PUDROWA stylizacja na początku wyglądała zupełnie, zupełnie inaczej, jednak transformacje u mnie zawsze następują. Ech, bez sensu gadam.
+Mam teraz trochę mniej czasu, bo prowadzę również drugiego bloga (nie, nie "In my arms .").
4 komentarze:
A cóż to za blog jeśli można spytać? :)
Jezu... Zazdroszczę pomysłów! Wszystkie Twoje stylizacje są ciekawe. A ja co- nic... Pustka, powtarzają się, brak weny.
Hmmm... Pudrowa- faktycznie, to nie pastele...
@Sara
Spytać można. Jest to blog o moim "modelinowaniu", jednak nie chcę się promować poprzez stardoll, bo wolę pozostać tu bardziej... anonimowa. Póki co adresu nie będę podawała.
@Martyna
Dziękuję. Kup sobie skrzypce, może coś wymyślisz.
To właśnie są pastele (choć gdzieniegdzie trochę ciemniejsze), ale ja nie trawię tego określenia, stwierdzenia. :*
Moje pojęcie o pastelach jest małe- nie lubię ich. Jak słyszę pastele to widzę miętę, brzoskwinię, błękit... (Wymiotuję tymi kolorami. Są wszędzie) Tylko nie róż. Nie wiem czemu ale w mojej gamie tych kolorów nie ma różu. Po prostu mi nie pasuje.
Prześlij komentarz