Znów się przefarbowałam, tym razem na jasny brąz. Ostatnio zmieniam fryzury (i ich kolory) jak zmienia się pogoda za oknem. Teraz ciągle wieje i jest niesamowicie zimno. Kiedy gdziekolwiek ruszam się z domu nie mogę zapomnieć o ciepłym swetrze i szaliku, brr… Outfit zrobiłam więc na przekór temu co za oknem się dzieje. Różowe szorty połączyłam ze szkolną (?) marynarką i białą koszulą. Do tego kilka odpowiednio dobranych dodatków i stylizacja gotowa.
Wspominałam wcześniej o mojej dwudniowej wycieczce w Tarnowskich Górach. Jednak tego jak tam jest nie da się opisać. Ach, te widoki! A architektura przecudna. Odwiedziliśmy również Planetarium w Chorzowie. Świetne miejsce, mieliśmy tam krótki seans (mogłabym tam zostać dłużej). Nie obyło się także bez Wesołego Miasteczka, a było po prostu obłędnie. Dużo by tu jeszcze wymieniać (w sztolni i w zabytkowych szybach było naprawdę ciekawie). Mam nadzieję że nie zanudziłam Was na śmierć.
Czekam na komentarze. :>
/koszula – It Girls / marynarka – OlsenBoye / szorty – Windows Of The World / torba – Mr. / pasek – Pretty n’ Love / oxfordki – facebook’owy gift / okulary – Riviera /
„There is a house built out of stone
Wooden floors, walls and window sills...
Tables and chairs worn by all of the dust...
This is a place where I don't feel alone
This is a place where I feel at home...”
4 komentarze:
Ja też niedawno byłam w Tarnowskich Górach (10-12 maja). Sześć godzin w Wesołym Miasteczku, w tym na ogromnym Diabelskim Młynie (nieświadomie usiadłam przed drzwiczkami :o) , z dwadzieścia razy na samochodzikach i dziesięć na niebiesko-białych przy wejściu. Jednak najgorszy był młot, zaraz koło kas, myślałam że zemdleję. Darłam się niesamowicie mając nawet zamknięte oczy, a potem byłam cała blada.
W planetarium wszyscy posnęli, ale ja wiernie obejrzałam cały seans do końca.
Sztolnia była cudowna, wracam tam 12 lipca ;) A pan siedzący przede mną (był bardzo gruby) bujał łódeczką razem ze mną i mieliśmy niezły ubaw z koleżanki siedzącej koło mnie, która bardzo mocno trzymała mnie za rękę i co chwilę mówiła "przestań, już dość".
W Kopalni Srebra denerwował mnie pan przewodnik, więc głównie skupiałam się na tym, żeby mu czegoś wrednego nie odpowiedzieć.
To chyba ja bardziej zanudzam, a nie Ty. Jednak musiałam wyrazić swoją opinię.
Ja niestety (przez moją mało inteligentną klasę) miałam tylko trzy godzinki więc nie miałam dużo czasu jak Ty. Byłam na młocie (mój zacny kolega puścił pawia) na tym niebiesko-białym (chyba apollo200) byłam trzy razy, według mnie najlepsza atrakcja. W "domu strachów" było fatalnie, bardziej z przyjaciółką się z tych "duchów" czy "kościotrupów" śmiałyśmy niż się ich bałyśmy. Na samolotach (żółte z napisem Cappy(?)) było całkiem okej, ot kręciły się w kółko na pewnej wysokości, pod pewnym kątem, jak dla mnie nic specjalnego.. A w Kopalni Srebra mieliśmy boskiego przewodnika, choć trochę podeszły wiekiem, był zabawny i baardzo ciekawie opowiadał o tym miejscu. A ja na łódce siedziałam z kolegami którzy przez cały czas kołysali, na szczęście nie wylądowaliśmy w tej lodowatej wodzie, choć było blisko *o*
W domu strachów siedziałam i co chwilę powtarzałam "zaraz mi tu coś wyskoczy na twarz! o matko, świeci się!", jednak nic takiego się nie stało. Było krótko i nudno, nie podobało mi się (choć prawie zaczęłam krzyczeć, ze względu na to coś, co miało na mnie skoczyć).
Co do Cappy, to normalnie, bez rewelacji i większych dawek adrenaliny.
Ten przewodnik był gdzieś po osiemdziesiątce? Mnie po prostu denerwował, za dużo tłumaczenia.
nie nie, raczej tak pięćdziesiąt-sześćdziesiąt :>
Prześlij komentarz